O tak. Nie było mnie długo. Wybaczycie mi chyba.. prawda? Wszystko to bowiem przez kilka przełomowych sytuacji, tym razem nie wiążących się z ukochanym zwierzątkiem, a z moim ukochanym. Cóż, powiedzmy, że nasz związek nie wszystkim odpowiada.. Po wywiadówce i interwencji naszej Cioci Wiedźmy (czytaj, wychowawczyni) skończyło się bezkresnymi szlabanami i godzinami żywego płaczu. Nie wszyscy ludzie są ludźmi - ujmijmy to w ten sposób. A ci nie-ludzie za nie-ludzi, co dziwo, uważają "trzynastoletnie dzieciaki". Jednakże to, w jaki sposób pojmuję świat i w jak dotkliwy sposób zabija mnie on swoimi mackami, to już zupełnie oddzielny temat, zapewne na notkę spod kategorii "Pseudofilozofia". Wyszło z tego tyle, że podobno mam okropne oceny, źle się zachowuję, niewłaściwie odnoszę do nauczycieli, nie interesuję szkołą. Dobrze wiedzieć. Ja, jedna z ostatnich osób wymierającego gatunku moralnej, kulturalnej i uczciwej młodzieży gimnazjalnej żądnej wiedzy.
Tacy ludzie to świnie. Wieprze pilnujące tylko swojego koryta. Dosłownie.
W biegu i pędzie dni zgubiłam gdzieś moje okulary i przyodziałam nowe, do których długo nie mogłam się przyzwyczaić. W typie kujonek, z czerwonymi wstawkami, rozświetliły mi moją iście pyzatą mordkę. Coraz częściej pozbywam się grzywki z oczu, a główka nie pracuje już tak sprawnie - coraz częściej zdarza mi się zapominać prostych wyrażeń, słów, definicji. Na szczęście mam pewien system - co nie w głowie, to na papierze. Kiedy weny nie ma nawet do składnych zdań w codziennej rozmowie, poprawia się rysowanie. O tak. To i dobrze, ale oby szybko się uformowało, bo moich rozmówców chyba denerwują moje ciągłe zawieszki nad znalezieniem prostego słowa, które właśnie mi umknęło. Co poza tym? Zimowe chłody wreszcie ustąpiły wiosennemu słońcu, a do życia budzą się.. no.. czy raczej prostują i próbują przeżyć, zasypane wówczas tonami białego puchu, bladozielone roślinki. Wiosna przyszła zbyt późno. Przyroda wokół wygląda jak późna jesień, a nie wczesna wiosna. Udzieliło mi się to, więc coraz żywiej zaczynam poprawę ocen (które raczej nie wymagają aż tak gruntownej poprawy, ale.. no, mówiłam, zwyczajnie - wieprze) i choć nie jest mi dane posmakować tego szczęścia, co te pary migdalące się na każdym kroku, czasem w setnym sekundy uda mi się ugodzić mego tygryska buziakiem w policzek - oczywiście, uprzednio upewniając się, że nikt nie widział. Wieprze, tak. Więcej jest też spacerków w odległe zakątki mego miasta, więcej rozmów. Niemniej, cały stres dni ostatnich przyczynił się do tego, że zmieniam humor co sekundę i mam problemy ze zdrowiem. Tak. Bo wieprze wiedzą, co dla mnie lepsze. Pochwalić się jednak muszę, że moja ukochana Toramee z bloga Summit-Creative dostała się jako redaktorka w gazecie Twist, wygrywając tym samym kosmetyki i tytuł najlepszego bloga, gratulacje! Well, chciałam i zgłosić Wilczku, acz zbrakło mi przez to wszystko czasu i chęci. I całe ambicje poszły na wieczór przy wódce. Zapić, zapomnieć. Było, minęło. Pech.
I tyle chyba o mnie. I chyba muszę do tego założyć oddzielnego bloga, bo razem ze mną zatoniecie w bezdennych przemyśleniach okularnika-melancholika. Pewna ambicja jednak jest.
Tacy ludzie to świnie. Wieprze pilnujące tylko swojego koryta. Dosłownie.
W biegu i pędzie dni zgubiłam gdzieś moje okulary i przyodziałam nowe, do których długo nie mogłam się przyzwyczaić. W typie kujonek, z czerwonymi wstawkami, rozświetliły mi moją iście pyzatą mordkę. Coraz częściej pozbywam się grzywki z oczu, a główka nie pracuje już tak sprawnie - coraz częściej zdarza mi się zapominać prostych wyrażeń, słów, definicji. Na szczęście mam pewien system - co nie w głowie, to na papierze. Kiedy weny nie ma nawet do składnych zdań w codziennej rozmowie, poprawia się rysowanie. O tak. To i dobrze, ale oby szybko się uformowało, bo moich rozmówców chyba denerwują moje ciągłe zawieszki nad znalezieniem prostego słowa, które właśnie mi umknęło. Co poza tym? Zimowe chłody wreszcie ustąpiły wiosennemu słońcu, a do życia budzą się.. no.. czy raczej prostują i próbują przeżyć, zasypane wówczas tonami białego puchu, bladozielone roślinki. Wiosna przyszła zbyt późno. Przyroda wokół wygląda jak późna jesień, a nie wczesna wiosna. Udzieliło mi się to, więc coraz żywiej zaczynam poprawę ocen (które raczej nie wymagają aż tak gruntownej poprawy, ale.. no, mówiłam, zwyczajnie - wieprze) i choć nie jest mi dane posmakować tego szczęścia, co te pary migdalące się na każdym kroku, czasem w setnym sekundy uda mi się ugodzić mego tygryska buziakiem w policzek - oczywiście, uprzednio upewniając się, że nikt nie widział. Wieprze, tak. Więcej jest też spacerków w odległe zakątki mego miasta, więcej rozmów. Niemniej, cały stres dni ostatnich przyczynił się do tego, że zmieniam humor co sekundę i mam problemy ze zdrowiem. Tak. Bo wieprze wiedzą, co dla mnie lepsze. Pochwalić się jednak muszę, że moja ukochana Toramee z bloga Summit-Creative dostała się jako redaktorka w gazecie Twist, wygrywając tym samym kosmetyki i tytuł najlepszego bloga, gratulacje! Well, chciałam i zgłosić Wilczku, acz zbrakło mi przez to wszystko czasu i chęci. I całe ambicje poszły na wieczór przy wódce. Zapić, zapomnieć. Było, minęło. Pech.
I tyle chyba o mnie. I chyba muszę do tego założyć oddzielnego bloga, bo razem ze mną zatoniecie w bezdennych przemyśleniach okularnika-melancholika. Pewna ambicja jednak jest.
Taki tytuł spowodowany ponowną fazą na niejaką piosenkę Comy "Pierwsze wyjście z mroku". To wszystko przez pewnego bezwzględnego fana tego jegomościa. Dziękuję i pozdrawiam. Jednakże! Nie tylko moi drodzy, nie tylko. Zwiastuje doskonale, iż ta notka będzie o czymś, o czym chciałam napisać już jakiś czas temu - panie i panowie, masło maślane, czyli piszę o tym, jak pisać, by napisać.
Od strony technicznej
Ile razy usłyszeliście, że z waszą ortografią, stylistyką i innymi bzdetkami jest okropnie, be, źle i to wypracowania w tempie natychmiastowym (najczęściej od polonistów i polonistek)? Jeśli wiele razy, nie pomylili się. Jeśli nigdy, to wspaniale - połowę pracy macie już za sobą. Ja mam pewien problem-nie-problem, bo zasad nie znam żadnych, piszę tak, jak czuję - czyli po prostu talent, albo objawienie boskie, że nie popełniam wielu błędów (; Jednak gdy nie macie tyle szczęścia, warto istotnie się poduczyć - ale nie od razu wpajać sobie do głowy setki zasad ortografii i interpunkcji, jak to kazałby nam nauczyciel. Często nie tędy droga, bo wielu nawet nie wie, jak tego użyć. Nie przyda wam się także przecież używanie imiesłowów przymiotnikowych czy innych bzdet (nawet nie wiem, czy dobrze to napisałam i co napisałam, haha ;_;). Recepta na dobre pisanie bez nauki jest prosta - czytajcie dużo książek! Ostatnio stało się to bardzo modne, a to wspaniale. Telewizja nie przekaże wam tyle i nie uruchomi waszej wyobraźni, nie rozwinie pamięci. Wkrótce zobaczycie, że sami poczujecie wewnętrzny głos, który wam powie, czy tu ma być przecinek, czy tam i czy na pewno gżegżółka pisze się przez "ż", a nie "rz". To jest wasza pamięć, która nie objawia się w codziennym życiu, a zakodowuje głęboko w mózgowych zwojach cenne wiadomości, skromnie odzywając się, gdy chcecie jej nieświadomie użyć. Warto jest to wypracować właśnie przez czytanie i pisanie, nie tylko książek, ale i nawet reklam, czy czytając nudne ulotki w poczekalni u lekarza. Kto weźmie na poważnie kogoś, kto będzie popełniał błędy pisząc? Prawda jest taka, że autorzy oczytani w wierszach, opowiadaniach i tekstach będą się tym zrażać i widząc, że nie idzie wam to najlepiej.. cóż, skarzecie się sami na porażkę już z góry. Jeśli będziecie czytać, czytać i czytać, poprawicie także swoje umiejętności językowe, nauczycie się wielu pożytecznych słów - polski język jest wyjątkowo bogaty. Prędko przekonacie się, że na jedno określenie przypadają nawet setki słów bliskoznacznych.
Opisać, by było opisane
Wielu początkujących nie wie, dlaczego dzieła niektórych tak wciągają i pozwalają uruchomić jak najbardziej wyobraźnię. Prawda jest prosta i nieskomplikowana, choć wymaga miesięcy czy lat pisania. By jak najgłębiej wprowadzić czytelnika w świat, który chcemy mu przedstawić, musimy mu go należycie opisać. Jeśli przedstawimy, że postać była w pokoju i na tym skończymy zdanie.. ni to głębi, ni to jak się rozwinąć, nijak wyobrazić. Natomiast jeśli napiszemy, że był to pokój na poddaszu, że z okna było widać pola, że w rogu stało biurko, a na nim wazon w kształcie butelki.. Widzicie, macie już wyobrażenie. W pewnym sensie jesteście w tym miejscu i zaczynacie przeżywać to, co właśnie wam piszę, przez co wciągacie się w historię. Warto więc użyć wielu epitetów i porównań, rozwinąć się w opisywaniu czegokolwiek, dodawać do tego własne przemyślenia. Przyda się do tego znajomość wielu słów, które podałam w poprzednim podpunkcie. Dzięki temu tekst stanie się ciekawy, rozwinięty i wciągnie swoją głębią. W ten sposób możecie pisać o czymkolwiek i zachwycić potencjalnego czytelnika. Jak to ujęła moja przyjaciółka, "jeśli jest napisane dobrze i ciekawie, mogę czytać i o przeciekających rurach w domu".
Czas, wydarzenia, miejsce, bohaterzy
Opisać - no dobrze - tylko co? Musimy ustalić to wcześniej, żeby nam się nie plotło bez sensu - oczywiście, nagłe zmiany akcji są ważne dla podtrzymania atmosfery. Nic nie może być przewidywalne, to także cenna cecha dla osiągnięcia sukcesu w pisaniu. Jednakże musimy wiedzieć, o czym piszemy. Ta historia ma już być w głowie, a my ją jedynie przelewamy na kartkę, na klawiaturę. Przemyśleć cztery podstawy w pisaniu utworu literackiego - czas, wydarzenia, miejsce i bohaterzy - chyba jeden z najważniejszych czynników, nie można się bez niego obejść, wtedy żaden tekst nie będzie kompletny. Ustalmy zatem najpierw, gdzie się dzieje cała sytuacja - w mieście, na wsi, na równinach? Ma to znaczenie, jeśli patrzeć na czas, wydarzenia, bohaterów. Jeśli to będzie opowiadanie o dzikich koniach czy inne przyrodnicze, miejscem nie będzie przecież środek Nowego Jorku. Tak samo, jeśli piszemy o rycerzach i ich poczynaniach, nie będzie to przyszłość. Trzeba wszystko spasować ku sobie tak, by nie było żadnych niedomówień. Jeśli będziemy pisać na bieżąco, sami się zgubimy i szybko znudzimy opowiadaniem, a co mówić o czytelniku? Zbyt wiele niedociągnięć i zmian w akcji negatywnie wpłyną na całą twórczość.
Inspiracja i pomysł, oryginalność przede wszystkim
Niektórzy lubią pisać pod wzór tego, co już czytali. Często inspirują się.. zbyt mocno. I wychodzi kopia, a nie samodzielna praca. Z tego niezbyt możemy być dumni, bo jak autor się dowie, będziemy mieli kłopoty - małe na to prawdopodobieństwo, ale skoro myśli masz swoje - pomysły też możesz mieć. Czy mało jest różnorakich książek o wszystkim? To, czy napiszesz swoją historię swoimi oczami, czy oczami swojego kota - zależy tylko od ciebie i od tego, jakie masz o tym mniemanie. Istotna jest pamięć o tym, by mieć swój własny pomysł. Nieznaczące akcenty mogą być jak w innych książkach, jednak nie mogą jej przywodzić na myśl - jeśli wiecie, o czym mówię. Jeśli Kasia napisze historię babci o silnym instynkcie kocierzyńskim z Poznania, a Ilona bezdomnego Staszka menela spod uliczki przy Westerplatte 3 - ich opowiadanie będzie miało to samo miejsce, ale będzie przecież inne. Jak już wspominałam, warto wszystko przemyśleć gruntownie i od początku, z niczym się nie spieszyć - przecież nigdzie wam nie ucieknie koncepcja, ani nikt was nie nagli! Artysty się nie pogania.
Aż długopis płonie!
Gdy już opanujecie do perfekcji wszystkie powyższe punkty (najlepiej w praktyce, czyli pisać jak najwięcej), wkrótce szybko się tym zarazicie. Przekonacie się, że każdy pomysł, który wyrośnie niczym krokus spod zimowej, puchowej powłoczki śnieżnej, stanie się ideą do nowej historii w waszym własnym równoległym świecie. Taka świadomość jest niesamowicie wciągająca, a z czasem nawet uzależniająca. Oby tylko nie skończyło się to słomianym zapałem, jak w moim przypadku - zaczynam dziesiątki opowiadań, żadnego nie kończę. No cóż. Życzę wam w tej kwestii jak najlepiej. Warto pisać. Uczy to was kreatywności, wytrwałości, cierpliwości, poszerza wyobraźnię i wzbogaca zasób słów. Uczy także empatii, gdy musimy się wczuwać raz w sytuację entuzjastycznej hipiski, a raz flegmatycznego smutasa - a ludzi empatycznych dziś niestety brakuje. Jest to jak najbardziej pozytywna rzecz, gdyż takie umiejętności, jakie musicie opanować do pisania opowiadań, przydadzą się i w przyszłym życiu - to w szkole do wypracowania, to w pracy do podania, czy nawet w zwykłej, codziennej rozmowie. Ludzie bogatsi wewnętrznie są lepszymi ludźmi (:
To chyba wszystko, co mam wam do przekazania. Mam nadzieję, że rozjaśniłam przyszłym pisarzom w głowach, niedoświadczonych doszkoliłam. Ostatnio pisanie i książki stały się popularnym źródłem twórczości i rozrywki, a dodatkowa 5 z polskiego przyda się także - wiadomo. Nie jestem może jakimś wybitnym twórcą, acz w branży pisarskiej siedziałam i siedzę do dziś, a ostatnimi czasy, kiedy wszystko zaczęło mi się ciut walić na głowę, jak pisałam, mam ambicje na bloga do wylewania swoich żalów, może czasem w postaci second-artów, także ciągle się uczę, choć podstawowe błędy mam daleko, daleko za sobą.
Trzymajcie kciuki.
Nie umiem porządnie pisać. Kiedyś próbowałam napisać książkę, ale nic z tego nie wyszło. :D
OdpowiedzUsuńWybaczamy ci tą długą nieobecność. :D Też ostatnio miałam wahania nastrojów. Co do ogólnej tematyki wpisu to powiem tak zawsze miałam problemy z napisaniem wypracowania na polski bo nie umiałam tego budować i nie wiedziałam co w niej zawrzeć bo jak wiadomo to nie opowiadanie ale opis i wpisanie swoich przemyśleń. Ogólnie notka bardzo przydatna zainspirowała mnie i myślę że teraz po tych radach będę lepiej pisać i więcej myśleć o tym co pisze a nie o tym byle by było.. w końcu matura za dwa tygodnie. :D
OdpowiedzUsuńOj warto z pewnością zainteresować się Tajwanem. Bo jest to moim zdaniem naprawdę ładny i dobry kraj po mimo małej popularności w końcu nie jest to Korea Południowa czy Japonia. Cieszę się że notka tak na ciebie wpłynęła bo właśnie chodziło mi o to żeby pokazać to coś co ma w sobie Tajwan. ^^
Szczerze powiedziawszy, nie wszystkie podstawowe błędy masz za sobą, bo popełniasz dość sporo składniowych, a jak pisałaś w pierwszym punkcie- to podstawa. Myślę, że zamysł poradnika bardzo fajny, choć nie do końca zrealizowany tak, jakbym ja sobie wyobrażała. Co prawda, ile blogerów, tyle gustów i umysłów, więc pewnie większości się spodoba (na co liczę, bo inaczej daremny trud).
OdpowiedzUsuń~*~
Według mnie, najważniejszą umiejętnością w pisaniu jest ubieranie wyobraźni w słowa i nagła wena twórcza. Cudowne uczucie. Zasypiasz, gdy ni z tego ni z owego czujesz potrzebę napisania kilku zdań. Wyciągasz notatnik telefoniczny i zapisujesz. Bez przemyśleń, ślęczenia godzinami nad fabułą.
Bardzo ciekawy pomysł, a błędami ortograficznymi, stylistycznymi, czy składniowymi tak naprawdę nie ma się co martwić. Od tego są korektorzy, którzy godzinami biadolą nad poprawą tekstów, wyrywając sobie włosy z głowy ;p niewdzięczny zawód ;)
OdpowiedzUsuńA kociak od jutra, przez kilka tygodni, będzie miał towarzystwo :)
prawdziwe
OdpowiedzUsuńGratuluję Twojej koleżance :) porady znowu świetne!
OdpowiedzUsuńHejka ;3
OdpowiedzUsuńNasłuchałam się już wiele od Kingi o waszej wychowawczyni i szczerze wam jej współczuję! :( Z taką wiedźmą na pewno nie jest łatwo...
Hm, a u mnie wkoło ogromne pokłady zieleni, wszystko jest jak najbardziej na swoim miejscu. Pojawiają się pączki, zakwitają nowe roślinki, słychać ćwierkanie ptaków, temperatura wzrasta. Nie można narzekać ^^.
Akurat polonistkę mam świetną, która wyłapuje częściej zalety, niż wady, więc dość często jestem chwalona. Ale to dopiero podstawówka, w gimnazjum mój poziom wypracowań na pewno będzie musiał ulec niemałej zmianie, by słyszeć jedynie pochwały :/
Kiedyś czytałam jakiś poradnik odnośnie poprawnego pisania, ale niewiele mi dał. Nauczyłam się może odrobinę o interpunkcji, ale większość zasad gdzieś mi umknęła i koniec końców też piszę na żywioł ;)
Powieść nie może skupiać się na samych dialogach i pojedynczych zdaniach. Wyobraźnia nie chce wtedy w ogóle działać lub trzeba ją umiejętnie wysilać. Umiejętność pisania długich, bogatych i wciągających opisów jest już połową sukcesu :D
O oryginalne opowiadania strasznie teraz trudno. Np. co rusz natykam się na fanfiki, romanse oczami młodych dziewczyn, a już zwłaszcza historie wampirów, którymi już rzygam -.-"
Świetny poradnik ;***
Bardzo dobrze napisane - zebrane to co najważniejsze. Myślę, że przyda się wielu osobom. Co do czytania książek - zgadzam się! Co więcej, zauważyłam, że podczas jednego roku szkolnego, gdy nie miałam czasu, aby sięgnąć po dodatkowe lektury, moja ortografia znacząco się pogorszyła. Od tamtej pory zawsze staram się choć odrobinę czasu przeznaczyć na czytanie książek i widać efekty. Poza tym niedawno byłam na spotkaniu autorskim, na którym pisarz mówił nieco o tym, jak tworzyć i wiele z jego słów pokrywa się z twoimi punktami, a to chyba dobrze. ;) Lubię czasem coś skrobnąć do szuflady, a przy najbliższej okazji skorzystam z twoich rad i kto wie co z tego wyjdzie? ;D Może coś całkiem dobrego? :)
OdpowiedzUsuń