Na sam początek, wybaczcie ponowne opóźnienie. Tygodniowe.. Kolejna to, dość długa notka, dlatego jest tak duże.. Poza tym, czas dynda nade mną i ucieka, kiedy chcę go złapać, ilekroć łaskaw mi się w ogóle ukazać.. Druga rzecz - coby mieć już to za sobą, wypełnię tag nadany mi przez niejaką Toramee z bloga summit-creative (za dużo Szekspira, oj tak..). Co prawda, nigdy się nie bawiłam w podobne zabawy, lecz - czemu nie? A nóż-widelec zaciekawię was swoją osobą.
1. Co bardziej wolisz przyrządzać - desery czy konkretne potrawy?
Kucharzyna ze mnie marny, muszę to przyznać. Nawet zwykłe odgrzewanie zupy, zalecone przez mamę, kończy się spalonym garnkiem. Nie, nie twierdzę, że brak mi cierpliwości. Wręcz przeciwnie. Mam jej zbyt wiele. Też to, że nie ciągnie mnie do tego, składa się na beznadziejne zdolności kulinarne. Dlatego właśnie ogranicza się do zrobienia sobie kanapki, czy odgrzania w mikrofalówce wcześniej przygotowanego obiadu, coby z głodu nie paść. Desery mogę przyrządzać, choć to też nie 100%, że nikogo nie otruję. Wolę się z tej racji tego nie czepiać. Pomagałam w swoim życiu przy ciastkach i innych tym podobnych, ale na pomaganiu się kończy - często i tak nieumiejętnym..
2. Co jest najważniejsze w człowieku - osobowość czy wygląd?
Uwaga - teraz wszyscy odpowiedzą, że osobowość. Założymy się?
Sprawa jednak w dzisiejszym świecie wygląda zgoła inaczej. Każdy chce być wystarczająco moralny i pominąć siebie jako łup dla hejterów, dlatego odpowie właśnie 'osobowość'. W gruncie rzeczy, jeśli jesteś brzydki, nie istniejesz w życiu towarzyskim. Taka smutna i irracjonalna prawda. Dla mnie jednak osobowość jest istotnie ważna. Kieruję się w życiu jedną, istotną zasadą - nawet najpiękniejszy człowiek może być demonem. Mimo to, wygląd często jest uwierzytelnieniem charakteru osoby, którą poznajemy. Nie jest to więc bez różnicy, czy patrzę na dziewczynę z sukienką ledwo za tyłek, na hipisa z dzwonami, czy też na hipstera w fantazyjnym kapeluszu po dziadku. Inteligentni ludzie kreują swój styl tak, by wyrazić nim siebie. Jeśli to potrafią, automatycznie włącza się do nich szacunek i poczucie, że wiedzą, co robią ze swoim życiem, czego chcą i kim są. Niemniej, najważniejszym punktem jest dbanie o siebie - tego powinni przestrzegać wszyscy.
3. Kiedy założyłaś bloga?
Nie pamiętam już, kiedy założyłam swojego pierwszego. Zapewne jak miałam jakieś 7 lat. Wilczku prowadzę już sporo czasu, ale wieczne zmiany tematyki, wyglądu i portalu przyczyniło się do tego, że blog wygląda na świeży i młody. Prawda jest nieco inna. Pierwszy portal, mianowicie dzisiejszy blog.pl, na którym założyłam pierwszą domenę Wilczku, prawdopodobnie powstał w 2010 (lub '09, aktualnie nie mam dostępu do konta na Onecie), 31 maja.
4. Jaka osoba inspiruje Cię, aby rozpocząć coś nowego?
Cóż, najczęściej przyjaciele i ich wspaniałe wymysły. Równie często są to także bliskie, dalekie i nieznajome mi zwierzęta, artyści z deviantART'a, moja kotka Bon-Bon. Oprócz osób, naturalnie, może to być muzyka, jak i snop światła, który fantazyjnie padł na firankę. Wszystko zależy od stopnia weny, humoru, pogody i wielu, wielu, wieeelu innych czynników.
5. Odwiedzasz wiele blogów?
Hmm, odwiedzać - odwiedzam, aczkolwiek najczęściej jednorazowo, potem zdarza mi się zapomnieć. Jeśli nie, wpisuję ich do 'polecanych' tutaj, w submenu bloga i staram się odwiedzać, ilekroć sobie o nich przypomnę. Nie jest to wiele blogów dziennie, wszystko zależy od tego, na jakie i kiedy trafię. Jednego jestem pewna - widząc, że ktoś pyta o opinię bloga czy o reklamę, nie poskąpię swego czasu i zajrzę tu i tam, dzieląc się radą i żyjąc tym blogiem minut kilka.
6. Wolisz gotować sama czy jak ktoś robi to za Ciebie?
Zdecydowanie ktoś. Jak już wspominałam, sama nie param się przyprawami, nie fechtuję idealnie nożem, nie wiem, co do czego pasuje. Wolę to zostawić innym osobom, a dopiero gdy zamieszkam sama, zacząć się tym martwić.
7. Jaką książkę obecnie czytasz?
Lekturę na język polski, "Romeo i Julia", która mnie nieco nudzi, gdyż nienawidzę dramatów. Moja opinia o nich brzmiała i brzmi następująco - "i tak wszyscy umrą". Wolę książki, w których nie wiem, co się stanie.. Jeśli skończę, wrócę do przerwanych "Harry Potter i Insygnia Śmierci", oraz "Brudny dotyk", które swoją zawartością ciekawią mnie po stokroć bardziej.
8. Które ubranie przetrwało najdłużej w twojej szafie?
Stare ubrania, kupione wieki temu, zachowane tylko dzięki swojej niebywałej trwałości i mojej cierpliwości do nich - czyli prawdopodobnie czerwone dresy i zwyczajna bluzka, kupione jeszcze gdzieś w czwartej klasie (co potwierdza moją tezę, że niemal nie rosnę, a jak już, to bardzo wolno - w końcu jestem teraz w gimnazjum.. ). Dziurawe i znoszone, służą mi jako artystycznie nieidealny, sobotni ubiór, do spędzania go z nimi w słodkiej samotności mojego domostwa.
9. Jaki jest twój ulubiony przepis?
Nie gotuję z przepisów sama, bo już trzeci raz powtarzam, że nie umiem. Natomiast przepisy gotowane przez innych, to przepis na babeczki z sokiem pomarańczowym i czekoladą, a także najzwyczajniejsza w świecie, domowa pizza. Yummy.
10. Jakie cechy charakteru są dla Ciebie najważniejsze w przyjaźni?
Przede wszystkim lojalność, prawdziwość, szczerość i szacunek do samych siebie. Nie chcę przyjaciela, który zaraz mnie zostawi i zacznie obgadywać, zdradzać tajemnice i wyzywać od najgorszych. Nie potrzebuję fałszywych przyjaźni 'na chwilę' lub 'trochę'. Nie toleruję tajemnic, gdyż czuję się oszukiwana. To jasne, każdy ma swoje sprawy, których nikomu nie powie - takim daję spokój. Ale ciągłe ukrywanie czegoś? Przesada. Szacunek jest chyba najważniejszy. Dzisiejsza definicja przyjaźni, czyli obgadywanie, przezywanie i wyzywanie, 'bo to fajne', wcale takim nie jest i mnie gorszy. Na szczęście, mam wspaniałych przyjaciół, którzy spełniają te wszystkie wymogi. Za nich jestem w stanie uciąć sobie rękę.
11. Jaki jest twój ulubiony film?
Wszelkie produkcje Disneya, Dreamworksa i Pixara - uwielbiam bajki pełnometrażowe. Z filmów, które budzą we mnie szersze emocje, są lubiane przeze mnie komedie romantyczne (tak, wiem, że są tępione. Mnie się mimo to podobają), jak "Dlaczego nie?", "Tylko mnie kochaj", "Och, Karol! 2". Wśród faworytów znalazł się dokumentalny "Bokser", a także znana "Sala samobójców". Mam słabość do polskich produkcji. Patriotka.
A teraz zacznijmy od nowa.
Dzień dobry wieczór, żuczki. Trochę się żaliłam w ostatnich notkach, więc jeśli ktoś to czyta wnikliwiej i, ku mojej uciesze, dzieli się ze mną tym bólem, chociaż się niemal nie znamy (co jest dla mnie niesamowicie ważne i cenne, oficjalne podziękowania wszystkim czytelnikom - jest was na razie niewielu, ale rzetelnie czytam na każdy komentarz i wręcz serce mi drży z radości, gdy widzę nowe 'lajki' na 'fanpejdżu' bloga ♥), powiem, że jest już lepiej. Mama przyznała, że i ona związała się z kotem - bo, jakby nie było, gości nasze progi już dobre dwa lata - i postanowi przemęczyć się z katuszami ze związkiem jej perfekcjonizmu i małego bałaganiarza. Nie wiem, co jej się stało - jest i milsza. Być może czyta tego bloga, być może usłyszała to gdziekolwiek indziej, a ja nie mam o tym świadomości, a może po prostu sprawa, że tata kupił mi ukochanego psa.. Wszystko byłoby jak w marzeniu sennym, gdyby nie to, że owy tatuś jest mi, łagodnie mówiąc, nieprzychylny swą osobą. Przyjęcie tego drogocennego i wyczekiwanego podarku byłoby strzałem w kolano - konsekwencje, jeśli by wyjrzeć myślami trochę dalej, wykraczałyby poza korzyści. Mija dziewiąty rok w kalendarzu, kiedy z upragnieniem wyczekuję wesołego, mokrego nosa w moich progach, acz w takiej sytuacji wolę poczekać jeszcze dłużej - mimo, że mam niesamowite zapotrzebowanie, bo jestem od tych zwierząt wręcz uzależniona, co zresztą widać po moich zainteresowaniach, po pierwszych notkach bloga, po.. wszystkim. Rysuję je, znam niemal każdy fakt o nich, mam rękę.. Wiele tych czynników składa się w mojej osobie na idealnego posiadacza kosmatego czworonoga. Chwilami wątpię w swe marzenie, a raczej ostatnimi czasy, co niestety, nie daje mi otuchy. A jednak nadzieja umiera ostatnia. Tak czy siak, niejaka suczka yorka Mika, czyli mój niedoszły podarek, zagościł w moim sercu, nim go spotkałam, co żłobi mi w uczuciach niesamowicie bezdenny dół. Co zrobić? Oprzeć się ludzkiemu, przyziemnemu uczuciu pragnienia i poczekać, aż wskazówka realnie wybije moją godzinę.
1. Co bardziej wolisz przyrządzać - desery czy konkretne potrawy?
Kucharzyna ze mnie marny, muszę to przyznać. Nawet zwykłe odgrzewanie zupy, zalecone przez mamę, kończy się spalonym garnkiem. Nie, nie twierdzę, że brak mi cierpliwości. Wręcz przeciwnie. Mam jej zbyt wiele. Też to, że nie ciągnie mnie do tego, składa się na beznadziejne zdolności kulinarne. Dlatego właśnie ogranicza się do zrobienia sobie kanapki, czy odgrzania w mikrofalówce wcześniej przygotowanego obiadu, coby z głodu nie paść. Desery mogę przyrządzać, choć to też nie 100%, że nikogo nie otruję. Wolę się z tej racji tego nie czepiać. Pomagałam w swoim życiu przy ciastkach i innych tym podobnych, ale na pomaganiu się kończy - często i tak nieumiejętnym..
2. Co jest najważniejsze w człowieku - osobowość czy wygląd?
Uwaga - teraz wszyscy odpowiedzą, że osobowość. Założymy się?
Sprawa jednak w dzisiejszym świecie wygląda zgoła inaczej. Każdy chce być wystarczająco moralny i pominąć siebie jako łup dla hejterów, dlatego odpowie właśnie 'osobowość'. W gruncie rzeczy, jeśli jesteś brzydki, nie istniejesz w życiu towarzyskim. Taka smutna i irracjonalna prawda. Dla mnie jednak osobowość jest istotnie ważna. Kieruję się w życiu jedną, istotną zasadą - nawet najpiękniejszy człowiek może być demonem. Mimo to, wygląd często jest uwierzytelnieniem charakteru osoby, którą poznajemy. Nie jest to więc bez różnicy, czy patrzę na dziewczynę z sukienką ledwo za tyłek, na hipisa z dzwonami, czy też na hipstera w fantazyjnym kapeluszu po dziadku. Inteligentni ludzie kreują swój styl tak, by wyrazić nim siebie. Jeśli to potrafią, automatycznie włącza się do nich szacunek i poczucie, że wiedzą, co robią ze swoim życiem, czego chcą i kim są. Niemniej, najważniejszym punktem jest dbanie o siebie - tego powinni przestrzegać wszyscy.
3. Kiedy założyłaś bloga?
Nie pamiętam już, kiedy założyłam swojego pierwszego. Zapewne jak miałam jakieś 7 lat. Wilczku prowadzę już sporo czasu, ale wieczne zmiany tematyki, wyglądu i portalu przyczyniło się do tego, że blog wygląda na świeży i młody. Prawda jest nieco inna. Pierwszy portal, mianowicie dzisiejszy blog.pl, na którym założyłam pierwszą domenę Wilczku, prawdopodobnie powstał w 2010 (lub '09, aktualnie nie mam dostępu do konta na Onecie), 31 maja.
4. Jaka osoba inspiruje Cię, aby rozpocząć coś nowego?
Cóż, najczęściej przyjaciele i ich wspaniałe wymysły. Równie często są to także bliskie, dalekie i nieznajome mi zwierzęta, artyści z deviantART'a, moja kotka Bon-Bon. Oprócz osób, naturalnie, może to być muzyka, jak i snop światła, który fantazyjnie padł na firankę. Wszystko zależy od stopnia weny, humoru, pogody i wielu, wielu, wieeelu innych czynników.
5. Odwiedzasz wiele blogów?
Hmm, odwiedzać - odwiedzam, aczkolwiek najczęściej jednorazowo, potem zdarza mi się zapomnieć. Jeśli nie, wpisuję ich do 'polecanych' tutaj, w submenu bloga i staram się odwiedzać, ilekroć sobie o nich przypomnę. Nie jest to wiele blogów dziennie, wszystko zależy od tego, na jakie i kiedy trafię. Jednego jestem pewna - widząc, że ktoś pyta o opinię bloga czy o reklamę, nie poskąpię swego czasu i zajrzę tu i tam, dzieląc się radą i żyjąc tym blogiem minut kilka.
6. Wolisz gotować sama czy jak ktoś robi to za Ciebie?
Zdecydowanie ktoś. Jak już wspominałam, sama nie param się przyprawami, nie fechtuję idealnie nożem, nie wiem, co do czego pasuje. Wolę to zostawić innym osobom, a dopiero gdy zamieszkam sama, zacząć się tym martwić.
7. Jaką książkę obecnie czytasz?
Lekturę na język polski, "Romeo i Julia", która mnie nieco nudzi, gdyż nienawidzę dramatów. Moja opinia o nich brzmiała i brzmi następująco - "i tak wszyscy umrą". Wolę książki, w których nie wiem, co się stanie.. Jeśli skończę, wrócę do przerwanych "Harry Potter i Insygnia Śmierci", oraz "Brudny dotyk", które swoją zawartością ciekawią mnie po stokroć bardziej.
8. Które ubranie przetrwało najdłużej w twojej szafie?
Stare ubrania, kupione wieki temu, zachowane tylko dzięki swojej niebywałej trwałości i mojej cierpliwości do nich - czyli prawdopodobnie czerwone dresy i zwyczajna bluzka, kupione jeszcze gdzieś w czwartej klasie (co potwierdza moją tezę, że niemal nie rosnę, a jak już, to bardzo wolno - w końcu jestem teraz w gimnazjum.. ). Dziurawe i znoszone, służą mi jako artystycznie nieidealny, sobotni ubiór, do spędzania go z nimi w słodkiej samotności mojego domostwa.
9. Jaki jest twój ulubiony przepis?
Nie gotuję z przepisów sama, bo już trzeci raz powtarzam, że nie umiem. Natomiast przepisy gotowane przez innych, to przepis na babeczki z sokiem pomarańczowym i czekoladą, a także najzwyczajniejsza w świecie, domowa pizza. Yummy.
10. Jakie cechy charakteru są dla Ciebie najważniejsze w przyjaźni?
Przede wszystkim lojalność, prawdziwość, szczerość i szacunek do samych siebie. Nie chcę przyjaciela, który zaraz mnie zostawi i zacznie obgadywać, zdradzać tajemnice i wyzywać od najgorszych. Nie potrzebuję fałszywych przyjaźni 'na chwilę' lub 'trochę'. Nie toleruję tajemnic, gdyż czuję się oszukiwana. To jasne, każdy ma swoje sprawy, których nikomu nie powie - takim daję spokój. Ale ciągłe ukrywanie czegoś? Przesada. Szacunek jest chyba najważniejszy. Dzisiejsza definicja przyjaźni, czyli obgadywanie, przezywanie i wyzywanie, 'bo to fajne', wcale takim nie jest i mnie gorszy. Na szczęście, mam wspaniałych przyjaciół, którzy spełniają te wszystkie wymogi. Za nich jestem w stanie uciąć sobie rękę.
11. Jaki jest twój ulubiony film?
Wszelkie produkcje Disneya, Dreamworksa i Pixara - uwielbiam bajki pełnometrażowe. Z filmów, które budzą we mnie szersze emocje, są lubiane przeze mnie komedie romantyczne (tak, wiem, że są tępione. Mnie się mimo to podobają), jak "Dlaczego nie?", "Tylko mnie kochaj", "Och, Karol! 2". Wśród faworytów znalazł się dokumentalny "Bokser", a także znana "Sala samobójców". Mam słabość do polskich produkcji. Patriotka.
A teraz zacznijmy od nowa.
Dzień dobry wieczór, żuczki. Trochę się żaliłam w ostatnich notkach, więc jeśli ktoś to czyta wnikliwiej i, ku mojej uciesze, dzieli się ze mną tym bólem, chociaż się niemal nie znamy (co jest dla mnie niesamowicie ważne i cenne, oficjalne podziękowania wszystkim czytelnikom - jest was na razie niewielu, ale rzetelnie czytam na każdy komentarz i wręcz serce mi drży z radości, gdy widzę nowe 'lajki' na 'fanpejdżu' bloga ♥), powiem, że jest już lepiej. Mama przyznała, że i ona związała się z kotem - bo, jakby nie było, gości nasze progi już dobre dwa lata - i postanowi przemęczyć się z katuszami ze związkiem jej perfekcjonizmu i małego bałaganiarza. Nie wiem, co jej się stało - jest i milsza. Być może czyta tego bloga, być może usłyszała to gdziekolwiek indziej, a ja nie mam o tym świadomości, a może po prostu sprawa, że tata kupił mi ukochanego psa.. Wszystko byłoby jak w marzeniu sennym, gdyby nie to, że owy tatuś jest mi, łagodnie mówiąc, nieprzychylny swą osobą. Przyjęcie tego drogocennego i wyczekiwanego podarku byłoby strzałem w kolano - konsekwencje, jeśli by wyjrzeć myślami trochę dalej, wykraczałyby poza korzyści. Mija dziewiąty rok w kalendarzu, kiedy z upragnieniem wyczekuję wesołego, mokrego nosa w moich progach, acz w takiej sytuacji wolę poczekać jeszcze dłużej - mimo, że mam niesamowite zapotrzebowanie, bo jestem od tych zwierząt wręcz uzależniona, co zresztą widać po moich zainteresowaniach, po pierwszych notkach bloga, po.. wszystkim. Rysuję je, znam niemal każdy fakt o nich, mam rękę.. Wiele tych czynników składa się w mojej osobie na idealnego posiadacza kosmatego czworonoga. Chwilami wątpię w swe marzenie, a raczej ostatnimi czasy, co niestety, nie daje mi otuchy. A jednak nadzieja umiera ostatnia. Tak czy siak, niejaka suczka yorka Mika, czyli mój niedoszły podarek, zagościł w moim sercu, nim go spotkałam, co żłobi mi w uczuciach niesamowicie bezdenny dół. Co zrobić? Oprzeć się ludzkiemu, przyziemnemu uczuciu pragnienia i poczekać, aż wskazówka realnie wybije moją godzinę.
Dlaczego taki tytuł? Pióro. Ołówek. Długopis. Pewien rodzaj fetyszu dla artystów - wiem, bo sama to znam. I o tym właśnie jest dzisiejsza notka. O kolejnym rodzaju inspiracji, jednak tym razem będą to moje osobiste inspiracje, a mianowicie konkretni autorzy rysujący (w następnej notce podam prawdopodobnie ulubionych fotografów), po których obejrzeniu galerii jestem gotowa góry przenosić. Taka to moc. Może i pewien rodzaj miłości, szacunku i uwielbienia. Ci lepsi nie zawsze budzą zazdrość. U mnie to niemal zawsze jest niesamowite podziwianie, wręcz ubóstwianie. Budzą respekt i chęć do zrobienia tego, co oni osiągnęli. Zazwyczaj tworzą nocą, kiedy każda myśl jest głośniejsza, a przeżyte emocje wyraźniejsze. Wszystko dzieje się szybciej niż chcę i rzeczywistość rzuca cień na lica, kiedy noc nie daje snu, kotary odsłaniają cień. Z atramentem na palcach, nadzieją w sercach - pióro, odwieczna walka, bez krwi na rękach.
Snow-body
Apofiss
Kryjący się pod tym wdzięcznym pseudonimem Rihards Donskis, zasłynął swoimi wspaniałymi artami, obejmującymi niemal wszystko, co się napatoczy, ukazując to w słodkim, uroczym, puchatym świetle. Jego styl jest rozpoznawalny wśród najznamienitszych artystów, jest inspiracją ludzi z całego świata. Sprzedaje swoje prace, także w postaci naklejek na iPhones, naszywek na poduszki, kubków, bluzek i innych gadżetów. Widać, że artysta ma wyraźną słabość to kotów i innych, puchatych zwierzątek, nadając im dodatkową słodkość ogromnymi, błyszczącymi oczyma i lśniącymi bańkami mydlanymi. Ten, który nie jest zauroczony tym, co robi - powiedzmy szczerze - nie ma gustu i ani krzty wrażliwości w sobie. Przecież każdego z kolejna tych zwierzaczków chciałoby się pogłaskać i wziąć ze sobą! Wspaniale sprawdziłyby się w roli pluszaków - może i nad tym pomyśli kiedyś Rihards? Oby tak. I oby nigdy nie przestawał rysować - nie można nacieszyć oka jego galerią. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami! Nie zawiedziecie się. Gwarantuję, że wręcz zostaniecie na dłużej.
Snow-body
Jako kolejna inspiracja, której jestem wierna, od kiedy ujrzałam, to niejaka panienka Snow-body. Zachwyciła mnie, od kiedy tylko zapoznałam się z jej twórczością, naprowadziła na nowy styl rysowania - to ona wyuczyła mnie puszystych karków, dużych, spiczastych uszu, długich pysków i wielu innych czynników, dzięki którym rysuję o niebo lepiej. Urzekło mnie u niej to, jaki przepych stosuje w swych dziełach. Przepych kolorów, wzorów i zmienność stylu, w jakim ukazuje wilki - które, jak widać, są dla niej inspiracją, tak jak i dla mnie. Nie raz zdarzyło mi się popłakać ze wzruszenia, oglądając to, co narysowała, więc mogę spokojnie stwierdzić, że jestem jej wierną fanką - nie mam w zwyczaju płakać z tak błahych powodów. Chciałabym w przyszłości rysować tak, jak ona - choć ją wspomaga bezkonkurencyjny Photoshop CS5, a ja sobie radzę jedynie w Easy PaintTool SAI'u. Kto wie, może kiedyś będę rysować tak, jak moja idolka? Bardzo bym tego chciała. Najpierw chcę, tak jak ona, nie bać się eksperymentów wzorami i stylem, nauczyć się dodawać szczegóły i szczególiki. Tego mi jeszcze brakuje.
BlueShineWolf
DestinyBlue
Fukari
Jako, że niezwykle przypadają mi do gustu arty czysto nietuzinkowe, które swoją niezwykłością nie mieszczą się w żadnych normach, chwilami zniekształcając anatomię do poziomu karykatury, pokochałam swawolną kreskę, w kilku akcentach podobną do mej ukochanej, disneyowskiej, niejakiej Fukari, czyli dość słynna artystka na polskiej sferze dA, Judyta Murawska. Jej kreska jest, jak wspominałam, czy raczej wydaje się zupełnie spontaniczna, jakby każdy art był malowany na szybko. Co tak niesamowicie przeze mnie podziwiane, nie tracą one na tym dokładności i oryginalności - każda z postaci ukazuje współczesny, tak różnorodny styl bycia i osób. Nie jest to ani typowe rysowanie fantasy, ani realistyczne, ani anime/manga - ten styl jest po prostu unikalny, tworząc z Fukari znaną osobę. Powiem szczerze - marzę o podobnym wyniku, chociaż własne przedstawienie anatomii, nie gubiąc jej zasad, to lata ciężkiej pracy z rysowaniem. Bogu dzięki, że ta praca to sama przyjemność. Oczywiście, zależy dla kogo. Dla zapaleńców - naturalnie.
BlueShineWolf
Moja najpierwsza idolka, od której właściwie się wszystko zaczęło. Poszukując inspiracji i wchodząc jednocześnie w świat deviantART'a, napotkałam ją, Nikki, znaną pod nickiem BlueShineWolf. Jako, że od zawsze-na zawsze jestem zauroczona, jak już wspomniałam, stylem Disneya, ona była moim prawdziwym mentorem - jej postacie są bardzo widocznie wzorowane na tym rozpoznawalnym typie rysowania. Tworzyła swoje postacie, swój komiks, miała inspiracje do kreskówki - na moje nieszczęście, wszystko szybko porzuciła, a szkoda. Niemniej, moje pierwsze prace to nieudane karykatury jej photoshopowych dzieł. Ona nie wie o moim istnieniu, ale powinna rosnąć w duszę, gdyby się dowiedziała, jak wiele dla mnie znaczyła. Naśladowałam najwierniej każdy ruch jej piórka, oglądałam każdy speedpaint i chłonęłam "Twilight Spirits", owy komiks. Dziś już nie tworzy, lecz w mej pamięci pozostaje nadal i choć znam wielu znamienitszych artystów, w moim sercu była i pozostaje niezmiennie.
DestinyBlue
Poznana niedawno, Alice de Ste Croix z szanownego United Kingdom, szybko podbiła moje serce, nie tyle wspaniałą kreską, anatomią i wyczuciem kolorów, a tyle co przekazem swoich dzieł. Każde z nich jest tak samo pomysłowe i nietuzinkowe, a i równie tak samo wyznaje podobnie silne emocje, co jest dla mnie, jako amatora artysty, już teraz nadzwyczajnie ważne - to chyba dobry znak. Sama nazywa siebie niejaką "anime artist", choć jej twory to nie do końca styl anime, mimo, że posiada takie akcenty. Kolejny unikat, można rzec, ale przecież każdy ma swój styl. Co zawiera jej galeria? Nie bezpośrednią krew, łzy i śmierć, co jest na prawdę interesujące. Ona nie potrzebuje tych symbolicznych znaków, by wyrazić prawdziwe uczucie i nastrój rysunku. To jest jej fenomen i to, co naprawdę mnie urzekło. Wchodząc w jej galerię, zobaczymy różnorodność kolorów i nastrojów obrazów, wiele kreatywnych pomysłów na ukazanie uczucia - prawdziwa sztuka, doprawdy. Sprawdźcie sami, nie zawiedziecie się. Być może chwilami kreska nie jest idealna, ale dziewczyna zna się na cieniach. To cenne.
Aguttekk
Kolejny przypadek, kiedy podobają, na prawdę podobają mi się rysunki, w których odrzuca się wszelkie normy anatomii, kreski, linearty, bawi się kolorami. To właśnie wykorzystuje Agata, "21 letni grafik sadysta któremu niestraszny nawet dentysta!" - jak sama siebie opisuje w ID. Widać prawdziwą humorystyczność i dowcipność jej dzieł, której nie braknie zapewne autorce - to wspaniałe, że można jednak czerpać inspirację nie tylko z tak silnych emocji jak samotność, gniew, czy smutek. Ona rysunkiem się bawi, to widać, sprawia jej to radość i - nie ukrywajmy - po prostu wychodzi. Dzięki temu istnieje w pewien mały, acz dla mnie znaczący sposób na polskim deviantART'cie. Jestem iście usatysfakcjonowana, że jednak ją znalazłam, wśród sterty wybitnych, dobrych i słabych użytkowników tego portalu. Było warto, bo dziś pokazuje mi, że rysunek to przede wszystkim zabawa - zabawa kolorami, stylami, sposobami rysowania, ukazanie tego, czego nie widzą inni - czystej prostoty, która potrafi rozweselić drobnostką. Wielkie poszanowanie dla Aguttkka.
SakimiChan
Niepozorna panienka, tym razem naprawdę znana, o której jednak niewiele wiemy - tyle, iż jest to 21-lenia dziewczyna z Kanady. Jest słynna ze swego niesamowitego stylu. Jej arty są doprawdy piękne. Dokończone pod każdym względem, idealne kolorystycznie, anatomia leży na najwyższym poziomie, zaś cienie są nadzwyczaj realistyczne. Rysuje w stylu fantasy, będąc jedną z najlepszych w swym kunszcie. Widać, że jest zafascynowana strojami, które w niesamowitej różnorodności pojawiają się na jej wszelakich postaciach - tu zwyczajny, podarty łachman włóczykija, tam suknia księżniczki, gdzie indziej skąpe ubranko nimfy leśnej. Lubi wprowadzać technologiczne akcenty, delikatnie wyrwane z tak odpowiedniemu czasowi dla fantasy, jak średniowiecze. Jest moją aktualną, jedną z największych idolek. Powiem wprost - moim marzeniem jest dojście do jej poziomu rysowania. Jak to uznała moja kumpela z elity "ważniejszych" na dA.. "wątpię, że ci się to uda". Pomarzyć zawsze można.
Daenarys
Osiemnastoletnia mieszkanka Chile, zajmująca się rysowaniem w stylu anime&manga. Owszem, takich artystów jest na pęczki, jednak ona jest dla mnie prawdziwym wzorem i mistrzem w tym, co robi. Każdy art z kolejna, który tworzy, jest wybuchem kolorów, przedmiotów, przepychu i przeróżnych postaci. Ja osobiście mam problem z postaciami dynamicznymi, dlatego wbrew sobie rysuję tylko statyczne, a o szczegóły nie dbam już w ogóle, dlatego muszę się tego oduczyć - na dobre mi to z pewnością nie wyjdzie, tym bardziej, że wzorcem są mi arty pełne przepychu. Widać, że w każdy rysunek wkłada masę pracy i czasu - setki szczegółów na rysunku nie znajdą się same. Bawi się kolorami, ma jeden styl, którego się zawzięcie trzyma, jej postacie są prawdziwie przeróżne, każda ma swój charakter, wyrażony przez nadzwyczajne tło i, cóż, po prostu istnieje na tym portalu. Może nie z wyjątkowym szturmem jak prawdziwie popularni artyści, acz istnieje. To dobrze. Mnie napawa istną inspiracją. A wy? Co o tym sądzicie?
LiLaiRa
Znana LiLaiRa, czyli Małgorzata Lachowska, to siedemnastoletnia artystka, która swoją twórczością podbiła moje serce. Zrobiła to stosunkowo niedawno. Co mnie ujęło? Przede wszystkim proste, lecz zjawiskowe wykonanie. Anatomia jest tu na wysokim poziomie, dlatego nic nie przeszkodzi jej w tym, by bawiła się nią i wymyślała coraz to nowsze stwory, jak słynne, stworzone przez nią vernidy, które stały się nurtem tworzenia dla wielu innych artystów. Wyjątkowo więc przypadła mi do gustu ta zabawa rasami, oraz, rzecz jasna, bardzo ciekawe ich ukazanie. Jej rysunki są rysowane kreską ołówka, co niesamowicie mi się podoba. Nim spełnię swoje marzenie rysowania niczym SakimiChan, chciałabym najpierw rysować właśnie tak, jak ona. Wiem, że do tego daleka mi droga, acz staram się, staram niesamowicie osiągać coraz to lepsze wyniki. Trzymajcie kciuki, bo jest za co! Tak, jak rysuje ona, chciałby rysować niejeden zafascynowany tym, co niewinnie robi.
Ryushay
Dwudziestolatka z USA, zafascynowana poke'dollami, jak sama nam zdradza w swoim skromnym ID, zwieńczonym avatarem z pokemonami w wersji chibi. Ten właśnie styl przyjeła. Z tej przyczyny każdy jej char uważany jest za młode, szczeniaka, kociątko, dziecko - po prostu miniaturową wersję dorosłego. Decydują o tym przede wszystkim duże, czarne oczy, zdecydowane, ciepłe, grube, brązowe kreski, niskie i pulchne ciałka, odrzucenie szczegółowej anatomii i nadanie scenom słodkiej atmosfery. Nie wiem jak wam - mnie się bardzo podoba! Jest to typowe chibi, które ja sama uwielbiam, jako taka trochę pseudo lolitka, która czci wszystko, co urocze, malutkie, niewinne i słodkie. Co zrobić? Po prostu taka jestem. Również niekiedy tak rysuję, jednak igra wówczas we mnie skłonność do długich, chudych ciał, długich uszu i wielkich ogonów.. Acz bazgrając, nieraz stworzę zupełnie spontaniczną postać tego typu, jak Pomocny Radek, podczas pomagania przyjaciółce w zrozumieniu chemii. Stworzyłam też własny nurt rysowania, podsunięty pod chibi, jaki ozwałyśmy z przyjaciółkami w podstawówce "shy". Jeszcze kiedyś o nim napiszę.
ATBones
Również artystka poznana niedawno, kolejna dorosła, zwieńczona wiekiem słynnej osiemnastki, otoczona murami United Kingdom. Co mnie uderzyło? Jej anatomia nie jest doskonała, co nadaje jej wyjątkowy styl. Nie to jednak tak bardzo rzuca się w oczy. Podobnie jak u Daenarys, stawia na zupełny przepych. W jej galerii od dłuższego czasu królują nimfy na białym, melancholijnym tle, obrócone tak, by ukazywać jedynie swe fantazyjne suknie i fryzury. Powiedzmy szczerze - jest na czym oko zawiesić! Owe sukienki i fryzury to plątanina liści, róż, pnącz, kwiatów, cierni. Wygląda to naprawdę zjawiskowo, a dokładna analiza zajęłaby zbyt wiele czasu. To nadaje wyjątkowość jej tworom. Rysuje jednak także zwyczajne rysunki, chwilami bardziej niż niedoskonałe anatomicznie, acz nadal trzymające się wysoko ponad stanem amatorszczyzny. Jak już wspominałam, podoba mi się przepych, dlatego jest to jak najbardziej wzór do naśladowania. Jeśli ktoś interesuje się też dekoracją, może ubraniami, może wzorami - niech połączy to z rysunkiem, a nuż wyjdzie tak genialny efekt jak u ATBones!
Niejaki Paweł z naszego ojczystego kraju, liczący sobie dwadzieścia-parę wiosen, którego znam osobiście i to dość bardzo dobrze. Powiem wprost - jeden z zaszczytnej elity moich przyjaciół. Co prawda, nie rozmawiamy ostatnim czasem zbyt często z powodu wynikłych zdarzeń, acz był i jest dla mnie cenną osobą, która nie tylko jest dla mnie inspiracją, ale i mentorem postępowania - to on wyciągnął mnie z depresji i, nie raz, z dołków. Wskazał poprawną drogę pójścia wprzód. Ja jestem dla niego swego rodzaju mentorem w pisaniu, on dla mnie w rysowaniu. Uczymy się od siebie nawzajem - można tak powiedzieć. Para się grafiką komputerową i programowaniem, od czasu do czasu fotografią, z rysowaniem jest za pan brat. Jego zdolności są doprawdy zadowalające, spełnia jak najbardziej miano inspiracji. Rysuje o wiele dłużej niż ja, acz jego stopień zainteresowania twórczością, gdy był w moim wieku, wcale nie uległ zmianie. Tworzy grafikę 3d oraz tę 2d, używając kresek dość cienkich, wspaniale cieniuje. Artysta sam w sobie.
Artysta wprost nadzwyczajny. Szesnastolatek Devin z USA, robiący to, co kocha w mistrzowski sposób. Nie mam pojęcia, dlaczego kiedyś nie przypadły mi jego twory do gustu. Dzisiaj wręcz za nimi szaleję, rozpoznam niemal wszędzie. Idealnie oddaje realność w swych rysunkach, dodając od czasu do czasu nutę fantasy, anime czy mangi. Rysunki wprost epickie, aż dziw, że tak młody człowiek jest na tak wysokim poziomie rysowania. Przedstawiając nawet proste, statyczne postacie, zachwyca swoimi umiejętnościami. Prawdziwy dla mnie mentor, zasiadający na wysokim miejscu wśród osób mnie inspirujących. Tym bardziej, że rysuje głównie zwierzęta, a więc podbija moje serce niemal bezkonkurencyjnie - jestem furry całym puchatym sercem, dla mnie zwierzę to coś więcej niż człowiek, toteż miłość u mnie tą prostą czynnością zaskarbił w zaskakującym tempie. Koty, psy - wspaniałe ukazanie dynamiki, jak i statycznych poz, futro genialnie przedstawione, proporcje jak marzenie. Tylko się uczyć od takiego mistrza.
Piętnastoletnia Lauren Isabelle Evans ze Zjednoczonego Królestwa. Bardzo dobre rysunki. Niczego im nie brakuje, acz styl ma chyba bardzo inspirowany, bo nie raz widziałam już podobny. Cóż, każdy na swój sposób ukaże to, co mu się podoba, każdy zaczynał od czegoś. Niemniej, bez większych zarzutów. Kreska w porządku, kolory w porządku, postacie w porządku. Twórczość, skoro jest moją inspiracją, bardzo mi się podoba. Co najbardziej? Ano, na pewno po pierwsze różnorodność postaci, ale to mniejszość w mojej miłości do sztuki przez nią tworzonej. Najbardziej, ale to najbardziej kocham w jej rysunkach perspektywę. Potrafi świetnie ukazać rysunek od dołu, od góry, nie gubi przy tym cieni, anatomii czy zgodności kolorów, co jet w większości szalenie trudne - mnie się to jeszcze nie udaje, choć próbuję zawzięcie. Bardzo podoba mi się funkcja rozmazania rzeczy oddalonych, które dodaje w niektórych rysunkach, co daje podwojone wrażenie wspaniale użytych perspektyw, a może nawet popularnej, mej ukochanej funkcji autofocusa w aparacie? Ogromny plus.
Jeśli już zajrzeliście do jej galerii, czas was zaskoczyć. To jest Polka. Nie wierzycie? Sprawdźcie raz jeszcze. Niesamowicie rysująca Polka Marta. Urzekło mnie w jej twórczości to.. nie. Urzekło mnie wszystko. Od ujrzenia pierwszego rysunku, po całą resztę galerii. Realność ukazana w kreskach i kolorze tańczącym ze wspaniale dopasowanym cieniem. Włosy wyglądają jak żywe, anatomia jak na zdjęciu, nie rysunku. Widać, ile pracy było w to włożone - za pierwszym razem nie narysujesz z pewnością idealnego, ludzkiego ciała, które jest nadzwyczaj skomplikowane, jeśli już zająć się absolutnie wszystkimi szczegółami i szczególikami. Wspaniale ukazuje różnorodne postacie i oddaje ich nastrój prostą, choć jednocześnie złożoną ludzką mową ciała i mimiką. Jest to nadzwyczaj dopracowane - nie potrzebne są jej postaciom materiały czy rekwizyty, by pokazać, o co chodzi w danym arcie. Wielu ma z tym problem, a więc dochodzi kolejny wniosek wspaniałej znajomości anatomii. Wielki plus za wykonanie i naukę, która nie poszła w las!
Uff, nareszcie skończone. Dotarliście do końca? Tydzień pisałam tę notkę. Ostatnio wychodzą mi dziwnie długie.. Postaram się je skrócić. Niemniej, jeśli ktoś to czyta w całości, jestem niesamowicie z tego powodu usatysfakcjonowana i chętnie wrócę na waszego bloga z takim samym zamiarem (: Prosiłabym jednak, by każdy, kto czyta te moje wypociny, informował mnie o NN - spam mile widziany, chętnie wymieniam się bannerami, komentarzami, nawet czytelnikami. Czytać lubię, dużo, dlatego nie będzie to żadnym problemem.
A teraz kilka ogłoszeń parafialnych:
- mam zamiar w najbliższym czasie zmienić wygląd bloga, więc nie zdziwcie się, gdy pewnego dnia Wilczku wcale nie będzie wyglądało jak Wilczku :P,
- arty użyte w tej notce są tylko do ukazania galerii artysty (po kliknięciu w obrazek wyskakuje właśnie ona), bowiem większość z nich (np. LiLaiRa, Kyoux, ATBones) nie zezwala lub wymaga spytania! Nie sugerujcie się tym, że je tu wstawiłam. Jest to dla nich swego rodzaju reklama, jak i z czystego serca chciałam wam przybliżyć moich mentorów,
- namawiam do 'lajkowania' 'fanpejdża' Wilczku, umiejscowionego w menu gdyż to naprostsza droga, bym się z wami wszystkimi kontaktowała,
- po raz kolejny namawiam do wymieniania się bannerami i linkami - jestem chętna!,
- i po raz kolejny proszę o informowanie o NN. Wróżka Samira ze mnie marna, wiedzieć nie będę, kiedy, co i gdzie jest :c.
- możliwe, że przeniosę termin ukazywania się notek ogólnie na weekend, gdyż po całym tygodniu nie wyrabiam z pojawieniem się jej akurat konkretnie w piątek.
To chyba wszystko, co miałam do przekazania. Cya'y'all~
Moramill
Niejaki Paweł z naszego ojczystego kraju, liczący sobie dwadzieścia-parę wiosen, którego znam osobiście i to dość bardzo dobrze. Powiem wprost - jeden z zaszczytnej elity moich przyjaciół. Co prawda, nie rozmawiamy ostatnim czasem zbyt często z powodu wynikłych zdarzeń, acz był i jest dla mnie cenną osobą, która nie tylko jest dla mnie inspiracją, ale i mentorem postępowania - to on wyciągnął mnie z depresji i, nie raz, z dołków. Wskazał poprawną drogę pójścia wprzód. Ja jestem dla niego swego rodzaju mentorem w pisaniu, on dla mnie w rysowaniu. Uczymy się od siebie nawzajem - można tak powiedzieć. Para się grafiką komputerową i programowaniem, od czasu do czasu fotografią, z rysowaniem jest za pan brat. Jego zdolności są doprawdy zadowalające, spełnia jak najbardziej miano inspiracji. Rysuje o wiele dłużej niż ja, acz jego stopień zainteresowania twórczością, gdy był w moim wieku, wcale nie uległ zmianie. Tworzy grafikę 3d oraz tę 2d, używając kresek dość cienkich, wspaniale cieniuje. Artysta sam w sobie.
TamberElla
Artysta wprost nadzwyczajny. Szesnastolatek Devin z USA, robiący to, co kocha w mistrzowski sposób. Nie mam pojęcia, dlaczego kiedyś nie przypadły mi jego twory do gustu. Dzisiaj wręcz za nimi szaleję, rozpoznam niemal wszędzie. Idealnie oddaje realność w swych rysunkach, dodając od czasu do czasu nutę fantasy, anime czy mangi. Rysunki wprost epickie, aż dziw, że tak młody człowiek jest na tak wysokim poziomie rysowania. Przedstawiając nawet proste, statyczne postacie, zachwyca swoimi umiejętnościami. Prawdziwy dla mnie mentor, zasiadający na wysokim miejscu wśród osób mnie inspirujących. Tym bardziej, że rysuje głównie zwierzęta, a więc podbija moje serce niemal bezkonkurencyjnie - jestem furry całym puchatym sercem, dla mnie zwierzę to coś więcej niż człowiek, toteż miłość u mnie tą prostą czynnością zaskarbił w zaskakującym tempie. Koty, psy - wspaniałe ukazanie dynamiki, jak i statycznych poz, futro genialnie przedstawione, proporcje jak marzenie. Tylko się uczyć od takiego mistrza.
Rinermai
Piętnastoletnia Lauren Isabelle Evans ze Zjednoczonego Królestwa. Bardzo dobre rysunki. Niczego im nie brakuje, acz styl ma chyba bardzo inspirowany, bo nie raz widziałam już podobny. Cóż, każdy na swój sposób ukaże to, co mu się podoba, każdy zaczynał od czegoś. Niemniej, bez większych zarzutów. Kreska w porządku, kolory w porządku, postacie w porządku. Twórczość, skoro jest moją inspiracją, bardzo mi się podoba. Co najbardziej? Ano, na pewno po pierwsze różnorodność postaci, ale to mniejszość w mojej miłości do sztuki przez nią tworzonej. Najbardziej, ale to najbardziej kocham w jej rysunkach perspektywę. Potrafi świetnie ukazać rysunek od dołu, od góry, nie gubi przy tym cieni, anatomii czy zgodności kolorów, co jet w większości szalenie trudne - mnie się to jeszcze nie udaje, choć próbuję zawzięcie. Bardzo podoba mi się funkcja rozmazania rzeczy oddalonych, które dodaje w niektórych rysunkach, co daje podwojone wrażenie wspaniale użytych perspektyw, a może nawet popularnej, mej ukochanej funkcji autofocusa w aparacie? Ogromny plus.
Kyoux
Jeśli już zajrzeliście do jej galerii, czas was zaskoczyć. To jest Polka. Nie wierzycie? Sprawdźcie raz jeszcze. Niesamowicie rysująca Polka Marta. Urzekło mnie w jej twórczości to.. nie. Urzekło mnie wszystko. Od ujrzenia pierwszego rysunku, po całą resztę galerii. Realność ukazana w kreskach i kolorze tańczącym ze wspaniale dopasowanym cieniem. Włosy wyglądają jak żywe, anatomia jak na zdjęciu, nie rysunku. Widać, ile pracy było w to włożone - za pierwszym razem nie narysujesz z pewnością idealnego, ludzkiego ciała, które jest nadzwyczaj skomplikowane, jeśli już zająć się absolutnie wszystkimi szczegółami i szczególikami. Wspaniale ukazuje różnorodne postacie i oddaje ich nastrój prostą, choć jednocześnie złożoną ludzką mową ciała i mimiką. Jest to nadzwyczaj dopracowane - nie potrzebne są jej postaciom materiały czy rekwizyty, by pokazać, o co chodzi w danym arcie. Wielu ma z tym problem, a więc dochodzi kolejny wniosek wspaniałej znajomości anatomii. Wielki plus za wykonanie i naukę, która nie poszła w las!
Uff, nareszcie skończone. Dotarliście do końca? Tydzień pisałam tę notkę. Ostatnio wychodzą mi dziwnie długie.. Postaram się je skrócić. Niemniej, jeśli ktoś to czyta w całości, jestem niesamowicie z tego powodu usatysfakcjonowana i chętnie wrócę na waszego bloga z takim samym zamiarem (: Prosiłabym jednak, by każdy, kto czyta te moje wypociny, informował mnie o NN - spam mile widziany, chętnie wymieniam się bannerami, komentarzami, nawet czytelnikami. Czytać lubię, dużo, dlatego nie będzie to żadnym problemem.
A teraz kilka ogłoszeń parafialnych:
- mam zamiar w najbliższym czasie zmienić wygląd bloga, więc nie zdziwcie się, gdy pewnego dnia Wilczku wcale nie będzie wyglądało jak Wilczku :P,
- arty użyte w tej notce są tylko do ukazania galerii artysty (po kliknięciu w obrazek wyskakuje właśnie ona), bowiem większość z nich (np. LiLaiRa, Kyoux, ATBones) nie zezwala lub wymaga spytania! Nie sugerujcie się tym, że je tu wstawiłam. Jest to dla nich swego rodzaju reklama, jak i z czystego serca chciałam wam przybliżyć moich mentorów,
- namawiam do 'lajkowania' 'fanpejdża' Wilczku, umiejscowionego w menu gdyż to naprostsza droga, bym się z wami wszystkimi kontaktowała,
- po raz kolejny namawiam do wymieniania się bannerami i linkami - jestem chętna!,
- i po raz kolejny proszę o informowanie o NN. Wróżka Samira ze mnie marna, wiedzieć nie będę, kiedy, co i gdzie jest :c.
- możliwe, że przeniosę termin ukazywania się notek ogólnie na weekend, gdyż po całym tygodniu nie wyrabiam z pojawieniem się jej akurat konkretnie w piątek.
To chyba wszystko, co miałam do przekazania. Cya'y'all~
Ojeju!
OdpowiedzUsuńAle mi miło, ile ciepłych słow <3 !!
Pierwszy raz słyszę tyle dobrego odnośnie moich prac!
BARDZO się raduję, że Ci się ma Twórczość podobuje :-))!
I że dostrzegłaś to co chciałam przekazać - że nie zawsze anatomia i proporcje tworzą rysunek, prócz tego czasem warto poszaleć z kolorami i dziwnymi pomysłami :-D!!
Dziękuję raz jeszcze, to wiele dla mnie znaczy :-))!!
Jej, dziękuję za tak miłe słowa :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko. Kilku z tych artystów sama podziwiam, a tu kurcze... znalazłam się wśród nich. Dzięki wielkie <3
Najbardziej podobały mi się rysunki ATBones. Nigdy nie widziałam kogoś o takim stylu. Bardzo chciałabym zobaczyć drzewo w jej wykonaniu.
OdpowiedzUsuńReszta też niezła, choć prezentują raczej nieznaną mi działkę sztuki, czyli sztukę na komputerach. Chętnie bym cie jakoś ,,lajkowała:, ale Internet wciąż ma dla mnie wiele tajemnic...Więcej niż punktów znanych :)
Zdrówko
Bukowina
Niestety, nie mam jak zlajkować Twego fanpejdża, jak to nazwałaś, ponieważ... jako jedyna chyba w tym społeczeństwie, nie mam Fb. A! Własnie, jeszcze nawiązując do TAG'a- zaskoczyło mnie, że jesteś w gimnazjum. Stawiałam po stylu, że jesteś duużo starsza, aczkolwiek. Pozory prawie zawsze mylą.
OdpowiedzUsuń~*~
Och kurczę, jedziesz metaforami nieziemsko, a ja czytam to o godzinie 23 i zmuszam mózg do ciężkiej pracy po konkursie historycznym, napisaniu notki i spacerowaniu w temperaturze -100 stopni. Cóż, myślę sobie, że każdy ma prawo do spełniania marzeń i prędzej czy później do tego dojdzie. Poza tym, pies nie zawsze jest cudowny, kochany i ach i och, więc ciesz się chwilami wolności! XD Moja wspaniała suczka żre chusteczki! Umrzeć można!
~*~
Znalazłam literówkę: słabość to kotów. : )
W pierwszej galerii nie zostałam zbyt długo, aczkolwiek urzekł mnie słodki arbuz. <3
Mój wzrok przykuła DestinyBlue, cóż za piękny rysunek! Cudowne! To jest mój gust. <3
~*~
Widzę, że Twoją pasją jest patrzenie na anatomię, cienie i przede wszystkim- zawalenie pracy szczegółami. Fajnie, wiesz czego oczekujesz. :3
Hejka ;3
OdpowiedzUsuńA właśnie, przypomniałaś mi, że też muszę odpowiedzieć na te pytania... Ech, ciągle mi się zapomina :P
Cieszę się, że twój kotek jednak zostaje. Może mama zrozumiała swój błąd, w końcu to było oczywiste, że rozstanie z ukochanym zwierzakiem jest bolesne. Teraz nie ma co nad tym rozmyślać, radujmy się chwilą ^^
Mój pies zdechł dość niedawno, bo w sylwestra 2012 roku, ale kochałam go nad życie, był częścią mojej rodziny. W końcu pies to najlepszy przyjaciel człowieka ;)
Wszystkim wyżej wymienionym artystom można pozazdrościć talentu. Masz rację, od ich cudnych tworów oczu nie można oderwać *-* Najbardziej spodobały mi się prace SakimiChan. Z tą panią już kiedyś się zetknęłam. Jej arty są tak nieziemskie, że mogłabym się rozpłynąć, wlepiając w nie paczadełka. Osiągnąć jej sukces na pewno będzie nie lada wyzwaniem, ale spróbować zawsze można, nie poddawaj się ;) A nuż może po kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu latach uda ci się prześcignąć SakimiChan. Trzymam kciuki :*
Do gustu przypadły mi również te twory wzorowane na Anime&Mandze. Otaku, cóż poradzić.
Musisz nas kiedyś zapoznać z tym "shy", jestem ciekawa jak wygląda ^^
Wow, masz farta, że nawet jednego artystę tego typu znasz osobiście. Mogę się założyć, że niejeden początkujący grafik ci tego zazdrości. Rzadko kiedy można poznać w rzeczywistości kogoś, kto pała do czegoś z takim samym zainteresowaniem jak my :)
Dotrwałam do końca bez problemu, miło się czyta o czymś tak dla ciebie ważnym. ;***
Hej! Podoba mi się twoja odpowiedź dotycząca osobowości i wyglądu. Masz rację, wszyscy odpowiadamy,że nie bierzemy pod uwagę wyglądu, ze liczy się tylko i wyłącznie osobowość...ale to nieprawda:)Każdy z nas choćby odrobinę patrzy jak ta druga osoba wygląda:) Zaraz polubię Wilczku na fb i zaproszę cię na Deviant'art:) Nie wiedziałam, że tam są takie cuda jakie pokazałaś!:) Jestem pozytywnie zaskoczona:)
OdpowiedzUsuńDużo miłych słów, niemniej inspiracji oraz artystów których nie znałem (aż do teraz). Jako, że ładne pisanie nigdy nie było moją mocną stroną, powiem prosto: Naprawdę miło mi być zaliczonym do grona "inspirujących".
OdpowiedzUsuńCzęść o osobowości i wyglądzie daje dużo do myślenia. Faktem jest, że wygląd często jednak jest podstawą do oceny człowieka (głównie na samych początkach znajomości). W końcu jak cię widzą, tak cię piszą. Moim zdaniem skrajności jednak (zarówno ludzi skupionych tylko na wyglądzie, czy tylko na osobowości) tak wiele nie ma. Większość z nas po prostu bierze pod uwagę obie cechy, nie tylko jedną
Mam też też nadzieję, że w końcu spełni się Twoje czworonożne marzenie. Trzymaj się ciepło.
(blisko godzina pisana komentarza) :D
O mój boże, nie wiem co powiedzieć... Bardzo mi miło ;__;
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje słowa, wiele dla mnie znaczą..
(ojejku, czytałam już wcześniej ten wpis, ale jak widać wyleciało mi z głowy, żeby skomentować to jakkolwiek :U nierozgarnięta Fu. )
OdpowiedzUsuńbardzo miło było mi przeczytać tyle miłych i pozytywnych słów, będę sobie o nich przypominać w chwilach art blocków c: dziękuję ślicznie <3
38 yr old Sales Associate Luce Aldred, hailing from Dolbeau enjoys watching movies like Planet Terror and tabletop games. Took a trip to Su Nuraxi di Barumini and drives a Sebring. oryginalne zrodlo
OdpowiedzUsuń